piątek, 13 lipca 2012

Rozdział 5

Na drugi dzień rano spotkałam się jeszcze z Kasią, z którą obiecałam sobie że się jeszcze kiedyś spotkamy.
Po 10:30 mój tata przyjechał mnie odebrać. 
Jego pierwsze pytanie brzmiało - Jak tam na koncercie było, córcia ?
Odpowiedziałam - Super.Tato jestem zmęczona pogadamy w domu, ok ?
- Jasne jak chcesz Angelika - powiedział trochę zmieszany ojciec.
Sama nie wiem dlaczego nie miałam ochoty rozmawiać ? Nie umiałam, nie mogłam albo sama nie chciałam sobie wyobrazić tego że mogę już nigdy nie spotkać One Direction. Uśmiechnęłam się lekko i pomyślałam, raz marzenie się spełniło może spełni się i drugi...

2 miesiące później *

Końcówka szkoły bardzo szybko minęła i nastały długo oczekiwane wakacje !!
Planów nie miałam na nie żadnych. 
Cały czas myślałam - to dopiero początek lipca na pewno coś wymyślisz - mówiłam sobie pod nosem.
Wiedziałam że rodzice coś dla mnie szykują, tylko że za nic w świecie nie mogłam sobie wyobrazić co ?

* Tydzień później, sobota wieczorem

- Angelika pozwól do nas na chwilę - zawołała mama z kuchni.
Słysząc swoje imię wstałam od książki którą ostatnio czytałam nosiła tytuł " Cmętarz Zwieżąt " Stephena Kinga, i udałam się do kuchni. 
- Mamy dla ciebie małą niespodziankę - mama mówiąc to uśmiechnęła się.
- Mamo przecież ja mam urodziny w styczniu - odpowiedziałam dalej nie wiedząc o co chodzi.
- Córcia, to jest taki mały upominek bez okazji - mówiąc to podała mi kopertę.
- No otwórz - powiedział tata.
Trochę ze strachem ale i ciekawością powoli uchyliłam kopertę i to co się ukazało moim oczom było najpiękniejszym prezentem. Powoli wyciągnęłam z koperty bilet do LONDYNU !
- Nie mogę w to uwierzyć ! Naprawdę lecę do LONDYNU ! - krzyczałam ze szczęścia.
- Angelika i tak nie masz planów na wakacje więc postanowiliśmy z tatą że pojedziesz odwiedzić moją kuzynkę, Sabinę.
- Dziękuje wam !! - krzyczałam nadal. Nie mogąc opanować łez szczęścia.
- Pojedziesz tam na 6 tygodni, ostatni tydzień sierpnia wracasz - powiedział z uśmiechem tata.
- A wylatujesz już w poniedziałek rano - dodała za tatę, mama.
- Ale jak to już w PONIEDZIAŁEK ?! - krzyknęłam przerażona.
- Nie zdążę się spakować, kupić nowych rzeczy !
- Angelika spokojnie, masz jutro cały dzień - próbowała uspokoić mnie mama.
- No właśnie tylko jeden dzień - pocałowałam rodziców i poszłam do pokoju powoli się spakować.
Jutro czekał mnie bardzo pracowity dzień trzeba pożegnać się z przyjaciółmi,rodziną. Kupić nowe bikini, i parę koszulek. 
- Przydałyby mi się też jakieś nowe spodenki i japonki - myślałam, nie przerywając pakowania.

* Poniedziałek

Wczoraj byłam bardzo zapracowana. Kupiłam sobie nowe conversy, japonki, pomarańczowe bikini, 3 pary nowych spodenek, 7 koszulek, czerwone rurki i szarą bluzę oraz nowy komplet bielizny. 
Ale opłacało się, pomyślałam w duchu. Czekałam właśnie na lotnisku w kolejce do odprawy. Rodzice dalej stali około 40 metrów ode mnie, uśmiechając się. Dałabym przysiądź że przy żegnaniu widziałam w oczach mamy łzy, chociaż obiecała mi że się nie popłacze.
Takie właśnie są Mamy.... - pomyślałam.
Kiedy przeszłam po odprawie, obróciłam się na chwilę żeby pomachać rodzicom i zniknęłam w korytarzu prowadzącym do samolotu. 
Nie mogłam pozbyć się myśli może znowu ich zobaczę.
Ciocia Sabina do której jechałam miała 29 lat, i była bardzo sympatyczna. Dlatego wiedziałam że dobrze się z nią dogadam. Kiedy wszyscy usiedli na swoich miejscach kapitan powiedział.
- Witamy na pokładzie samolotu, proszę o zapięcie pasów i wyłączenie urządzeń elektrycznych za 5 minut startujemy. Posłuszniej zapięłam pasy i wyciągnęłam telefon żeby go wyłączyć.
Spojrzałam jeszcze na godzinę była równo 9:30 czyli w Londynie będę około 12.
Wyłączyłam telefon i zaczęliśmy się wzbijać w niebo. Widok był niesamowicie piękny 


Jeszcze dłuższą chwilę przyglądałam się widokom a potem nie wiadomo kiedy zasnęłam.
Obudziła mnie jedna ze stewardes.
- Proszę Panią, proszę się o obudzić za 15 minut lądujemy - powiedziała.
- Dobrze dziękuj - uśmiechnęłam się do niej a ona odwzajemniła uśmiech.
10 minut później pilot znowu zabrał głos i powiedział o zapięciu pasów i  wyłączeniu telefonów.
Po lądowaniu i po tym  jak zabrałam swój bagaż poszłam do miejsca gdzie ludzie czekali z tabliczkami.
Gdzie się podziała ta ciocia, ciekawe czy mnie pozna ostatni raz widziałam ja jak miałam 8 lat - myślałam.
W tłumie dostrzegłam wysoką blondynkę z tabliczką na której widniało :
" Angelika Piotrowska "
Podeszłam do cioci, która zrobiła wielkie oczu.
- Angelika jak ty wyrosłaś - mówiąc to przytuliła mnie.
- Dzięki, ciesze się że cię widzę ciociu - powiedziałam.
- Angelika nie mów do mnie ciociu, tylko po prostu Sabina , ta ciocia mnie postarza - mówiąc to puściła mi oczko.
- No dobrze cio... to znaczy Sabino - poprawiłam się szybko.
- To co idziemy do auta na pewno jesteś zmęczona. Jak przyjedziemy położysz się i rozpakujesz a wieczorem lub jutro pójdziemy zwiedzać pokażę ci przez te 6 tygodni cały Londyn - mówiła ciocia znaczy Sabina.
- Mam nadzieję że cały - znowu na buzi pojawił mi się lekki uśmiech.
Sabina mieszkała w mały domku, był bardzo przytulny. Po rozpakowaniu się i po zjedzeniu lodów poszłam spać..

5 komentarzy = nowy rozdział 

5 komentarzy:

  1. Świetny <3
    Czekam na nn :***

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny !! Super prezent dostała !! <333
    Czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział. :)
    Czakam na next1 :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Hahah! Widzę, że nie umiecie przyjąć krytyki i usuwacie komentarze, które nie wychwalają waszych rozdziałów...Myślałam, że po moim komentarzu, który został usunięty, a także, w którym było napisane, że ściągnęłyście pomysł od BAŚKI z tego bloga: myown1dstory.tumblr.com , zrozumiecie, że lepiej pisać własne rozdziały, z własnej głowy, niż zapożyczać sobie od kogoś, kto się namęczył i napisał to samodzielnie, a później chwalić się, że to Wasze...
    Szczerze to nie spodziewałam się tego po Was...byłam wierną czytelniczką tego bloga, ale po Waszym zachowaniu chyba przestanę tu wchodzić...Prosiłabym także, żebyście tego komentarza nie usunęły, ponieważ tym właśnie po raz kolejny pokażecie, iż miałam rację. Prawda boli. Niestety, ale takie są fakty...

    OdpowiedzUsuń